Strony

piątek, 17 lutego 2017

Wianek na drzwi powiew wiosny/ Spring door wreath



 The winter is still outside, but I am missing spring so much! That is way I am showing You my spring wreath which I made last year. 

For this wreath i used: wax, box tree, some twigs with catkins, some eucalyptus twigs, some dark blue feathers, some roouge doted ribbon, some green ribbon and a long, thick needle.

You gonna also need 3 parts od thin wire, a spool with thin wire, a pice of hard adhesive tape, to cut wire, nippers, a garden puner. 

Have fun! :)

/ Na dworze wciąż szaleje zima, a ja tak bardzo tęsknię za wiosną! Dlatego właśnie dziś przedstawiam Wam mój wiosenny wianek na drzwi, który zrobiłam w zeszłym roku.

Do zrobienia stroika użyłam takie rzeczy jak: wax, bukszpan, gałązki z baziami, gałązki eukaliptusa, zatrwian, kilka ciemno-niebieskich piórek, różowa wstążka w kropeczki, zielona wstążka,  długa i gruba szpilka.

Ponadto potrzebne są trzy kawałki cienkiego drutu, cienki drucik w szpuli, kawałek mocnej taśmy klejącej, cążki do cięcia drutu oraz sekator.

Miłej zabawy! :)



wtorek, 1 listopada 2016

Viva Zdolna Orunia!



Fot 1: Ja na moim stoisku podczas Jarmarku Pasji. W tle widzicie prace innych uczestników.


Od jakiegoś czasu nieco zaniedbuję bloga, a notki pojawiają się rzadziej. Wciąż jednak kocham moją wielką pasję - rękodzieło i dalej działam. Ostatnio wykonałam wielki (w moim odczuciu) krok i odważyłam się wyjść z moim hobby w nieco szersze kręgi. Długo się wahałam, bo co innego tworzyć "do szuflady" lub pisać anonimowo w internecie, a co innego stanąć z ludźmi twarzą w twarz pokazując im swoje prace na żywo.. Była to dla mnie ciężka, ale i ekscytująca decyzja, której absolutnie nie żałuję.

Wszystko za sprawą projektu "Zdolna Orunia" , który rozpoczął się właśnie w moich rodzinnych stronach.
Projekt ma na celu pokazanie Oruni z nieco innej perspektywy. Od strony jej najzdolniejszych mieszkańców, którzy prezentują, to co kochają oraz  umieją robić najlepiej i chcą przekazać to dalej.

Zaczęliśmy z przytupem od organizowanego w Stacji Oruni, Jarmarku Pasji, który miał przedstwić wszystkie Zdolniachy szerszej publice oraz zintegrować nas wszystkim ze sobą.

Pojawiły się m.in. osoby które szyją na maszynie, grają w gry RPG, wykonują nietuzinkową biżuterię (w tym m.in. uwielbiany przeze mnie soutache) potrafią zrobić piękne grafiki czy efektowne zdjęcie.
W oruńskiej kuchni prym wiodły pieczone jabłka z karmelem i nadziewane kaszą, czy śliwki pod kruszonką wykonane przez pasjonatów kulinariów. ( I mojego lubego, który został zgarnięty przez kuchnię do pomocy przy drążeniu jabłek i sumiennie pomagał jak mógł. A ja tylko korzystałam z przynoszonych przez niego przysmaków). O nastrój zadbała młoda zdolna Orunianka, która zagrała dla nas mini-koncert na wiolonczeli.

W międzyczasie, ja dumnie prezentowałam swoje wyroby, które widzicie na powyższym oraz poniższym zdjęciu i opowiadałam o tym, co i jak zrobiłam. Trochę się obawiałam, czy ktokolwiek będzie zainteresowany moją pasją. Jak się okazało, moje obawy były niepotrzebne. Ku mojej radości, praktycznie każdy przyniesiony przeze mnie przedmiot kogoś zaciekawił i o każdym z nich mogłam komuś opowiedzieć. Zdecydowanie największym zainteresowaniem odwiedzających moje stoisko osób cieszył się zając filcowany na sucho. Pełen instruktaż jego wykonania znajdziecie w TYM POŚCIE.

Podczas Jarmarku Pasji przeprowadziłam również mini-warsztat z dzieciakami obecnymi na tej imprezie. Wspólnie wykonaliśmy lampioniki ze słoików, klonowych liści, szyszek, kasztanów oraz rafiii. Wszystko przykleiliśmy do słoiczków pistoletem na gorący klej. Ponieważ było to moje pierwsze tego typu doświadczenie, denerwowałam się bardzo, choć starałam się tego po sobie  nie pokazywać. Jednak uśmiech, duma i radość dzieci z własnoręcznie wykonanych lampioników,  wynagrodziły mi z nawiązką cały stres :)



Fot2: Jarmark Pasji, prezentuję wykonane przeze mnie ozdoby świąteczne. Obok widzicie pejzaż wykonany z użyciem suszonych roślin, wykonany przez sąsiadującą ze mną podczas Jarmarku Zdolniachę :)


Zdolna Orunia ma na celu promowanie pasji i wymianę zdolności, dlatego i ja (oprócz przybliżania swoich umiejętności) od czasu do czasu odwiedzałam inne stoiska. Na początek rozejrzałam się po swoim najbliższym sąsiedztwie i od jednej ze swoich "sąsiadek" dowiedziałam się nieco o kolażach wykonanych z suszonych roślin. Metodzie artystycznej, którą sama wymyśliła i przez lata udoskonalała. Można się nieźle zdziwić jak piękne mini pejzaże można zrobić przy użyciu zwykłych suszonych liści. Mnie zachwyciło to tak bardzo, że postanowiłam spróbować swoich sił i wraz z moją sąsiadką wykonałam pierwszą w swoim życiu pracę tą techniką. Niebawem zaprezentuję ją Wam na tym blogu :)
Poza tym na koniec imprezy udało mi się wreszcie udać na stoisko, gdzie zdolna Orunianka pokazywała swoje prace wykonane techniką decoupage 3D. Zwykłe świeczki ozdobione w ten sposób wyglądały obłędnie! W ramach projektu muszę koniecznie zgłębić tajniki tej metody :)

Zdolna Orunia to nie tylko pasje, ale również nietuzinkowi ludzie, którzy za nimi się ukrywają. Dla mnie najbardziej niesamowitą osobą był  Pan Wojciech. 87-letni inżynier, który odwiedził moje stoisko i  z którym przy okazji ucięłam sobie krótką, ale  miłą pogawędkę. Pan Wojciech skonstruował model młyna z maszyną parową. Żeby tego było mało, własnoręcznie zbudował nawet maszynę do toczenia elementów! Jeżeli macie konto na Facebooku koniecznie zobaczcie króciutki filmik pokazujący działanie machiny zrobionej przez Pana Wojciecha. Filmik znajdziecie TU 
Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o tym niezwykłym człowieku zajrzyjcie TUTAJ.

W ramach projektu Zdolna Orunia przez następnych kilka miesięcy będziemy nadal się  integrować i dzielić umiejętnościami. Planowane są kolejne spotkania, podczas których zamiennie będziemy prowadzić warsztaty i  uczyć się nawzajem od siebie. Przy okazji stworzyć różne cuda. Efektami z pewnością nie omieszkam znów podzielić się z Wami na tym blogu.

Więcej zdjęć z tej niezwykłej imprezy znajdziecie TU. (Bez Facebooka)

sobota, 17 września 2016

Jesienna kompozycja na parapet/ Autumn arrangament for window sill




I haven't been here for a very long time. Now I am coming with something very fresh. I've made it 15 minutes ago!

My window sill was my big problem. It' s from a shadow side and I am very bad gardener. But I also was very unhappy about this window sills' emptyness. So I figured out a solution while visiting my beloved forest. I collected all of it's goods: cones, twigs, some pieces of  bark, and some moss. While coming home I went to a shop and bought some ground and a plant pot. 

What happened when I came back home? The effect You can see in the photo above. It took me about 10 minutes :) I Hope You like it and feel some inspired. See You next time!

/Nie było mnie tu już od bardzo, bardzo dawna. Teraz wracam z czymś bardzo świeżuteńkim. To co Wam dziś przedstawiam, wykonałam zaledwie 15 minut temu!

Mój parapet był moim wielkim problemem.Znajduje się po zaciemnionej części mieszkania. a ze mnie niestety słaby ogrodnik. Jednakże, pustka na moim parapecie bardzo mnie bolała. Dlatego podczas wizyty w moim ukochanym lesie wymyśliłam wreszcie pewne rozwiązanie. Zebrałam wszystkie jego dobra: szyszki, gałązki, kawałeczki kory drzewnej, i nieco mchu. Podczas powrotu do domu, odwiedziłam sklep u kupiłam nieco ziemi oraz doniczkę.

Co się wydarzyło, gdy dotarłam wreszcie do domu? Efekt moich działań możecie podziwiać na powyższym zdjęciu. Zajęło mi to zaledwie 10 minut roboty. :) Mam nadzieję, że się Wam podoba i  czujecie się nieco zainspirowani. Do zobaczenia następnym razem!